Korona gór Słowacji


Widok z Pogórza Orawskiego ku Wielkiemu Choczowi. Fot. D. DylągKiedy kilkanaście lat temu zakończyliśmy – wraz ze Zbychem S. – zdobywanie tzw. korony gór Słowacji była to kwestia jasna i bezdyskusyjna. Kopec (1251 m n.p.m.) był zaliczany do Skoruszyńskich Wierchów (słow. Skorušinské vrchy) z najwyższą Skoruszyną (1314 m n.p.m.). A ponieważ byliśmy też swego czasu na Magurze Witowskiej (1233 m n.p.m.), więc w ogóle tą sprawą nie zawracaliśmy sobie głowy. Ale ostatnio wyczytaliśmy, że istnieje u Kondrackiego coś takiego jak Pogórze Orawskie, które ma się nijak do słowackiego Pogórza Orawskiego (słow. Oravská vrchovina) i właśnie Kopec jest najwyższy w tej części owej jednostki geomorfologicznej. I mimo, że powoli zaczyna nam stukać piąty krzyżyk, to przedziwny zbieg okoliczności kazał nam przejść w dwa wietrzne dni od Białego Potoku Orawskiego do Dolnego Kubina, tudzież spędzić jedną noc pod miotanym podmuchami namiotem jedynie po to, by stanąć na owym Kopcu i już nie mieć jakichkolwiek wątpliwości. Drugą z kolei zachętą były słowa pamiętnej piosenki, którą nuciliśmy sobie pod nosem – oczywiście na nutę czardasza – przedzierając się przez powalone halnym smreki: Na kopečku stála, plakala, plakala, / Jezu, Jezu, Mária, volala, volala. / Jezu, Jezu, Mária, Jezu jemine, / bude li to chlapec nebo ne.