Gipsowy odlew nosorożca włochatego ze Staruni w londyńskim Muzeum Historii Naturalnej


Fot.: © dariuszdylag.pl

Położona na północnym skraju Gorganów wieś Starunia jest ewenementem na skalę światową, bowiem tylko tutaj zachowały się szkielety dużych przedstawicieli czwartorzędowej fauny z tkankami miękkimi. Znaleziska staruńskie mają kolosalne znaczenie dla światowej nauki, ponieważ jest to jedyne tego rodzaju stanowisko paleontologiczne na świecie. Okazuje się, że kostne szczątki (w tym np. zęby) dużych ssaków czwartorzędowych znajdowano na długo przed staruńskimi odkryciami. Już w pierwszej połowie XVIII wieku pisał o nich Gabriel Rzączyński. Wzmianki o „przedpotopowych” kościach z okolic Przemyśla i Lwowa znajdziemy m.in. w wydanym w 1815 roku dziele O ziemorodztwie Karpatow i innych gor i rownin Polski, autorstwa Stanisława Staszica. Kilkadziesiąt okazów znalezionych w drugiej połowie XIX wieku zgromadzono w Muzeum im. Dzieduszyckich we Lwowie. Na początku września 1907 roku przedsiębiorstwo górnicze J. Campe i S-ka z Hamburga rozpoczęło działalność w dolinie Wielkiego Łukawca na Ropyszczu opodal wsi Starunia. Na lewym zboczu doliny, na parceli zwanej „pole Dmytrukowe”, założono nową kopalnię ozokerytu (wosku ziemnego), naturalnego produktu przemian ropy naftowej. W niecały miesiąc później, w czwartym z kolei szybie, na głębokości 12 i pół metra robotnicy natrafili na szczątki mamuta, które następnie wyrzucano na hałdę. Jak relacjonował Marian Łomnicki, mamucie ciosy już przy wydobywaniu pogruchotano kilofami, a z poszarpanych kawałków skóry co lepsze części powykrawali robotnicy na swój użytek. Mimo zwrócenia uwagi na wykopane szczątki przez maszynistę Witkowskiego i kierownika Lebiedzika, dopiero interwencja starosty bohorodczańskiego, Seweryna Wasilewskiego, przy wsparciu samego namiestnika Galicji, Andrzeja Potockiego, sprawiła, że prace górnicze wstrzymano.

15 i 18 października 1907 roku wykopalisko odwiedziły komisje z Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz z Akademii Umiejętności i Muzeum Dzieduszyckich we Lwowie, które po stwierdzeniu nadzwyczajnej ważności znaleziska zarządziły konieczność jego zabezpieczenia. Szczątki następnie złożono w osobnej szopie i postawiono przed nią żandarma z posterunku w Sołotwinie. Po sensacyjnych doniesieniach prasowych (m.in. w „Gazecie Lwowskiej”, „Tygodniku Ilustrowanym”, „Kurierze Lwowskim” i krakowskim „Czasie”) oraz spektakularnym odebraniu przez sąd powiatowy w Nadwórnej jednemu z robotników kawałka skóry mamuciej, pojawiły się wreszcie  pierwsze omówienia naukowe, m.in. na posiedzeniu Polskiego Towarzystwa Przyrodników im. Kopernika we Lwowie. Wyartykułowane wtedy postulaty naukowców nieoczekiwanie spełnił właściciel kopalni wosku ziemnego, Juliusz Campe, który wspaniałomyślnie podarował szkielet mamuta Muzeum Dzieduszyckich. Tymczasem 6 listopada tegoż roku natrafiono około 5 metrów niżej na okryty skórą łeb z uchem, skóry lewego boku zwierzęcia wraz z lewą przednią nogą i dwa rogi. Tym razem znaleziono szczątki nosorożca włochatego. I ten okaz został nieodpłatnie przekazany 24 lipca 1908 roku do Lwowa. Następnie badacze zajęli się zgłębianiem całego szeregu wątpliwości; w tym ciekawego podejrzenia, że materiał z czwartego szybu nie znajdował się w pierwotnym osadzie, lecz na wtórnym złożu.

Nową fazę wykopalisk podjęto dopiero po 22. latach. Poprzedzono ją specjalną umową zawartą z właścicielem terenu, Mojżeszem Lautmanem ze Stanisławowa, który następnie został wykonawcą dalszych prac górniczych przy odnawianiu starego szybu nr IV, zwanego mamutowym. Z ramienia Polskiej Akademii Umiejętności prowadził i nadzorował prace kustosz działu geologicznego Muzeum Fizjograficznego PAU, Eugeniusz Panow. Według planu robót opracowanego odręcznie przez Panowa, zaczęto drążyć w odległości 15 metrów od starego nowy szyb, który przebił stare hałdy i nasypy, przeszedł przez czwartorzędowe gliny i niespodziewanie osiągnął warstwy o odmiennych utworach geologicznych, zawierających bardzo liczne szczątki dobrze zachowanych owadów oraz liści i gałęzi drzew i krzewów. Fauna i flora była identyczna z tą napotkaną w 1907 roku w szybie „Mamut”. Na głębokości 18 metrów skierowano się poziomym chodnikiem w stronę starego szybu.

Zaczęto znajdować przedziwne rzeczy, np. popalone kłody, pościnane gałęzie, koszyczek z kory drzewnej służący miejscowej ludności do zbierania owoców lasu oraz drewnianą szufelkę wykonaną stalowym narzędziem. Wyjaśniła się w ten sposób tajemnica z 1907 roku. Okazało się, że był to materiał wydobyty wcześniej z jakiegoś woskowego szybu, a następnie wrzucony z powrotem wraz ze znalezionymi wtedy szczątkami dużych zwierząt oraz okoliczną roślinnością. Szczególnie dały do myślenia przedmioty wykonane przez współczesnego człowieka. Prawdopodobnie mamuta i nosorożca włochatego znaleziono już wcześniej, zasypano i ponownie „odkryto”. Istniejące przekazy z końca XIX wieku sugerowały już wcześniejsze znalezienie kości mamuta w innym staruńskim szybie; mówiono także o rogu, którego oznaczeniem nikt się nie zajął. Niestety, żadne dodatkowe informacje na ten temat się nie zachowały.

W środę, 23 października 1929 roku, w bocznej ścianie chodnika, w odległości niewiele ponad 3 metry od starego szybu, znaleziono zachowanego w całości, ze skórą i mięśniami, nosorożca włochatego płci żeńskiej. Zwierzę było ułożone na grzbiecie i zwrócone głową w kierunku południowo-wschodnim, a swoją lewą stroną przypierało do osadów tworzących przypuszczalnie stromy brzeg czwartorzędowej doliny. Tymczasem w górnej części chodnika natrafiono na fragmenty szkieletu dwóch kolejnych nosorożców, ułożonych w tym samym kierunku co kompletny okaz. Można było teraz wywnioskować, że owe trzy nosorożce były wleczone przez wezbrane powodzią wody rzeki w czasie jakiejś ogromnej katastrofy żywiołowej. Trudne zadanie wydobycia całego i nieuszkodzonego zwierzęcia wymagało wykopania nowego szybu przystosowanego specjalnie do wyciągnięcia niezwykłego okazu.

Roboty ziemne nad wykonaniem kolejnego wykopu podjęli żołnierze z plutonu pionierów (saperów) 48. pułku piechoty ze Stanisławowa. O postępach prac informował „Ilustrowany Kurier Codzienny”, a później również miesięcznik „Wszechświat”. Nosorożca wydobyto z szybu na powierzchnię 17 grudnia. Czynność ładowania przez żołnierzy przesiąkniętego ropą naftową cielska na ruchomą platformę była filmowana przez przedstawiciela ministerstwa oświaty. Zachowały się także oryginalne fotografie, autorstwa Jerzego Nowaka, ówczesnego syna starosty bohorodczańskiego, Józefa Nowaka, reprodukowane w pracy prof. Stefana Alexandrowicza pt. Starunia i badania czwartorzędu w tradycji i inicjatywach Polskiej Akademii Umiejętności. Jeszcze przed końcem roku zlikwidowano szyb wyciągowy zasypując go całkowicie dla zachowania bezpieczeństwa ludzi i zwierząt.

Odpowiednio zabezpieczony i opakowany nosorożec został przetransportowany wozem do stacji kolejowej w Stanisławowie a następnie przewieziony koleją do Krakowa. 23 grudnia znalazł się w siedzibie Polskiej Akademii Umiejętności przy ulicy Sławkowskiej 17. W styczniu 1930 roku wykonano pierwsze dwa odlewy gipsowe w położeniu, w jakim znaleziono go w osadach, czyli z nogami do góry, z których drugi trafił do katowickiego muzeum, a zapewne pierwszy lub któryś z kolejnych do Muzeum Historii Naturalnej w Londynie, wielce zainteresowanego tym znaleziskiem. Niezwykle pracochłonne prace konserwatorskie polegały na ściągnięciu skóry i naciągnięciu jej na odpowiednią konstrukcję naśladującą okaz w pozycji stojącej i wreszcie wypchaniu go. Zabezpieczono także części miękkie oraz resztki flory i fauny, które towarzyszyły zwierzęciu. Udostępnienie szerokiej publiczności wyjątkowo dobrze zachowanego okazu nosorożca plejstoceńskiego stało się wielką sensacją naukową tak w kraju, jak i za granicą.

W kwietniu 1930 roku ukazała się publikacja PAU, pt. Drugi nosorożec z warstw dyluwialnych Staruni oraz charakter jego otoczenia, prezentująca wyniki prac wykopaliskowych i badań (zob. kilka stron z tej pracy w poniższej galerii). Zaplanowano kolejne prace w Staruni. Głównym zadaniem była tym razem próba wyznaczenia biegu dyluwialnej rzeki, która porozrzucała przy stromych brzegach i po dołach zwłoki zatopionych zwierząt; następnie z wolna zasypywanych przez niesiony wodą materiał i konserwowanych utworami przesiąkniętymi solankami i pochodnymi ropy naftowej. Po zgromadzeniu odpowiednich środków podjęto się realizacji drugiej fazy wykopalisk staruńskich, które trwały do 1934 roku. W czasie jej trwania uzyskano bardzo liczne okazy dobrze zachowanych owadów żyjących współcześnie z nosorożcem. Niezwykle ciekawa okazała się fauna szarańczaków. Z czternastu wyodrębnionych gatunków aż osiem wykazywało ograniczona tolerancję klimatyczną. Niemal wszystkie z nich obecnie występują w górach powyżej górnej granicy lasu i związane są ze środowiskiem alpejskich łąk lub stepu, ale nie z tundrą. Była to wskazówka informująca o warunkach klimatycznych środowiska życia mamutów i nosorożców w Staruni. Czoło lądolodu sytuowało się wtedy ok. 300 kilometrów na północ od przedpola Karpat. Umożliwiło to określenie już wtedy wieku fauny staruńskiej na okres ostatniego zlodowacenia. Natomiast wiek szczątków, określony metodą radiowęglową, jest wyraźnie zróżnicowany – a przecież pozostałości pięciu osobników, dwóch wymarłych gatunków (mamuta i nosorożca włochatego), zostały odkryte na przestrzeni 8 metrów na 3 metry przy różnicy głębokości 6 metrów – i wynosi od ok. 36 000 do ok. 14 000 lat BP.

D.Dyląg, Gorgany. Przewodnik, Pruszków 2016 [wyd. 2.], s. 101-106.

We wrześniu 1995 roku okaz nosorożca włochatego przeniesiono z ul. Sławkowskiej do obecnego budynku Muzeum Przyrodniczego przy ul. Św. Sebastiana 9 w Krakowie i jest tam do dzisiaj (patrz galeria zdjęć poniżej). Przenosimy tego cennego eksponatu były niezwykle trudne i wymagały specjalistycznych przygotowań. Cała operacja trwała dwanaście godzin i odbiła się głośnym echem w ówczesnej prasie. Dwa razy olbrzymia, ważąca ponad tonę skrzynia utykała w wąskiej klatce schodowej, a gdy w końcu po podróży z trzeciego piętra znalazła się na parterze, naukowcy i pracownicy firmy przewozowej zaczęli bić brawo.