Śladem oddziału partyzanckiego AK “Topór-Wilk II” w Beskidzie Myślenickim i Limanowskim


Z oddziałem partyzanckim limanowskiego obwodu Armii Krajowej, a następnie 1. psp AK, funkcjonującym pod nazwą “Topór” lub “Wilk II” i stacjonującym w tzw. altanie pod Cietniem, wiąże się dość ciekawa historia. Mianowicie, nie było wcale rzeczą rzadką, że ci sami żołnierze Armii Krajowej tworzyli różne jednostki w różnych strukturach Polskiego Państwa Podziemnego. W dotychczasowej literaturze przedmiotu (patrz np. Dziennik “Stokłosy” 1944 Zofii Horodyńskiej cytowanym poniżej) można przeczytać o oddziale “Wilków” czy “Wilk II”, ale w niedawno wydanym przewodniku pod redakcją Przemysława Bukowca pt. Szlak Armii Krajowej na Ziemi Limanowskiej, czy nawet w samym nekrologu kpt. Wiktora Lacha, ps. Wilk, dowiadujemy się o oddziale “Topór”. Z tym, że w nekrologu czarno na białym stoi, że Wilk był dowódcą “Topora”, a w przewodniku – już niekoniecznie, ponieważ z samej treści opracowania to nie wynika. Jedynie przy haśle “Dobra” możemy przeczytać co następuje: Jesienią w rejonie miejscowości operował OP AK „Wilk 2” pod dowództwem ppor. Wiktora Lacha „Wilka” [s. 26]. Bez wątpienia istniał zwyczaj – jeśli nie w oficjalnych dokumentach, to w meldunkach patroli i wśród samych żołnierzy AK – nazywania oddziału od pseudonimu aktualnego dowódcy. Zapewne z tego rodzaju ciekawą historią mamy tutaj do czynienia.

Okładki cytowanej literatury przedmiotu oraz nekrolog “Wilka” z “Dziennika Polskiego” nr 245, z 15 października 1968, s. 2.

Zacytujmy najpierw odnośne fragmenty Horodyńskiej:

18 sierpnia Dziś do dnia oddział “Wilków” z Limanowej wezwał “Śmiałego” na pomoc. Zaatakowali w Dąbiu Niemców pędzących sto pięćdziesiąt sztuk bydła ze wschodu. “Śmiały” podążył szybko. Krowy, przestraszone natarciem, zaczęły gnać przed siebie. Śmiały wydzielił jedną sekcję do pędzenia stada, a dwie do osłony; równocześnie wywiązał się ogień między naszymi rkm–ami a Niemcami, którzy zajęli stanowisko nad rzeką. Ostatecznie zdobyto motocykl, raniono dwóch Niemców, bydło odebrano. Po robocie zatrzymał się “Śmiały” pod lasem na zbiórkę. Chłopcy schodzili się powoli z obławy, nadszedł Pirat, Hardy, a z nimi [jeszcze] jeden, tylko w koszuli. Do niego zwrócił się Śmiały: — Idź i powiedz tamtym, by zaraz przyszli. A on nic. Śmiały powtarza drugi raz i trzeci, a żołnierz stoi. — Cóż to, nie rozumiesz co mówię? [Wtedy żołnierz] odszedł nieco, skoczył jednym susem za krzaki i mimo, że nasi zerwali się, jakimś cudem, choć ostrzelany, zbiegł. Śmiały długo sobie nie mógł tego darować. Wziął go za jednego z “Wilków” [s. 58].

18 września (…) Od Wiśniowej szła obława przez las; miała napędzić partyzantów na linię gościńca w Smykani, gdzie czekali okopani Niemcy. W lesie, w Suchym Potoku, był sądecki oddział “Wilków”, który nie zdążył się wycofać. Słysząc idącą obławę i gęste serie z broni maszynowej, zaczęli się przedzierać wierchami do najwęższego przejścia, w stronę Skrzydlnej. Gościniec był obstawiony. Zauważeni, oddali kilka strzałów, położyli dwóch z obsługi przy ckm–ie i cofnęli się w gąszcz. Niemcy otwarli zaraz ogień na całego i pod ten ogień właśnie dostała się obława idąca z Wiśniowej; dostali się we własny ogień krzyżowy, którego efektem było trzydziestu zabitych i rannych. Dopiero na umówione hasło — trzy wybuchy granatów — przestali strzelać; nastąpiło wzajemne rozpoznanie i obrzucanie obelgami. “Wilki” tymczasem wycofały się zgrabnie. Poszczególne oddziały niemieckie połączyły się na Cietniu pod altaną, schroniskiem “Wilków”, wysadziły ją w powietrze, a potem zaczęły schodzić do wsi, do Smykani i strzelać wszystkich napotkanych. Upici wonią krwi, rozbestwiali się coraz bardziej. Pod lasem zganiali ludzi do stodół, strzelali i podpalali. W stodole u Grabowskiego spalono szesnastu ludzi, w tym jedną kobietę z dwojgiem dzieci na rękach, inną z niemowlęciem przy piersi. Później znaleziono tam trzynastoletnią dziewczynkę z obciętym nosem. U Papieża spalono sześć osób. Hans Maria schroniła się z dziećmi do potoku; zobaczyli ją, rzucili granatem; dzieci wyszły cało… Inna, Apolonia Cieślik, została cudem ocalona: Niemcy spędzili ludzi do stodoły, kazali im ułożyć się na boisku i wystrzelali ich; kobieta dostała w chustkę na głowie siedem strzałów, które jej samej nawet nie zadrasnęły. Potem podpalili [stodołę]. Jeden ze skazańców, ranny, młody chłopak, zauważył, że kobieta rusza się; ocucił ją i wyprowadził. Inny nieletni chłopiec ukrył się w krzakach; był świadkiem wymordowania rodziców i rodzeństwa; dostał niemal obłąkania z rozpaczy i trwogi. Najwięcej wycierpiały rodziny Kowalskich, Murzynów i Grzywów. Zamordowano we wsi czterdzieści osób, spalono osiemnaście gospodarstw [s. 89-90].

A tutaj obszerny cytat z przewodnika:

Na przełomie lipca i sierpnia 1944 r. z rozkazu komendanta Obwodu AK Limanowa, kpt. Juliana Krzewickiego „Filipa” w rejonie Tymbark-Szyk utworzono Oddział Partyzancki AK „Topór”. Oddział powstał z nadwyżek oddziałów ppor. [Jana Stachury] „Adama”, placówek AK w Tymbarku i Dobrej. W skład grupy weszli partyzanci pochodzący z różnych zakątków okupowanego kraju, ukrywający się na Ziemi Limanowskiej. W ciągu dwóch tygodni do oddziału dołączyli „spaleni” konspiratorzy z Tarnowa i okolic Gorlic, kilku uchodźców z Wołynia, młodzież krakowska zbiegła przed masowymi aresztowaniami, a nawet obcokrajowcy. Do oddziału dołączyło kilku policjantów „granatowych” z rozbitego posterunku Policji Polskiej w Tymbarku. Dowódcą oddziału został por. Aleksander Marczyński „Strzemię”, a jego zastępcą por. Jerzy Wiśniewski „Sochacki”. Organizatorem wyżywienia i zabezpieczenia oddziału w terenie był ppor. Wiktor Lach „Wilk” z Wilkowiska. Formacja została utworzona na potrzeby akcji „Burza” w celu prowadzenia działań dywersyjnych i zbrojnych na zapleczu wroga. W pierwszych tygodniach sierpnia, oddział przeprowadził kilka akcji ze zmiennym szczęściem. Nie udało się rozbić załogi bunkra strzegącego mostu kolejowego między Tymbarkiem i Piekiełkiem. Rozbrojono policjantów ukraińskich w kilku zasadzkach między Jodłownikiem, Skrzydlną i Szykiem. 18 sierpnia dowódca oddziału otrzymał rozkaz przeniesienia się w masyw Cietnia. Miejscem postoju OP „Topór” na północnowschodnich zboczach góry była altana należąca do majątku Opactwa OO. Cystersów w Szczyrzycu. Drewniane zabudowania były miejscem skupu runa leśnego w okresie letnim, skąd przewożono je do klasztornego majątku lub na folwark w Goduszy. Oddział „Topór” rozlokował swoje kwatery na całym masywie Cietnia, obsadzając poszczególne punkty widokowe czujkami i patrolami. Aprowizację organizował dowódca placówki Dobra-Skrzydlna „Dwór” ppor. „Wilk”. Żywność była transportowana z tymbarskiej „Owocarni” pod pozorem przewożenia owoców do szkółek drzew owocowych i sadów na folwark w Goduszy. Z pobytu partyzantów na Cietniu zachowało się kilka fotografii zrobionych na tle altany partyzanckiej. Na jednej z nich utrwalono moment nasłuchu radiowego (być może wiadomości o walczącej Warszawie) w towarzystwie zakonnika ze szczyrzyckiego klasztoru. Przy altanie istniał posterunek alarmowy z oficerem dyżurnym. 20 sierpnia członkowie oddziału zostali poinformowani o pacyfikacji osiedla Podlesie pod Śnieżnicą. W tym samym czasie nawiązano kontakt z patrolami oddziałów partyzanckich z Obwodu AK „Murawa” Myślenice, uzyskując informacje na temat niemieckich działań. Patrole „Topora” przeprowadziły kilka akcji rozbrojenia niemieckich żołnierzy na drodze do Kasiny Wielkiej. 18 września oddział został zaalarmowany, że Niemcy otaczając masyw Cietnia, prowadząc tyralierę od strony Gruszowa. Partyzanci znaleźli się w potrzasku, ponieważ pod drugiej stronie góry wróg prowadził walkę z partyzantami Zgrupowania AK „Kamiennik”. Pacyfikowane były: Wiśniowa i Lipnik, położone pod masywami Łysiny (891 m n.p.m.) i Kamiennika (827 m n.p.m.). Oddział „Topór” został podzielony na kilka grup, po nawiązaniu kontaktu ogniowego z Niemcami, wycofano się południowozachodnimi zboczami Cietnia przez szosę Wierzbanowa-Wiśniowa. Niemcy dotarłszy na grzbiet masywu, odnaleźli pozostałości po tymczasowych kwaterach. Altana została wysadzona w powietrze. Przed rozpoczęciem obławy Niemcy zatrzymali kilkudziesięciu mieszkańców Gruszowa w charakterze zakładników. Po zakończonej akcji na samochody załadowano 40 osób i przewieziono do więzienia w Myślenicach. (…) W tym czasie utworzono 1. Pułk Strzelców Podhalańskich AK – żołnierze „Topora” zasilili I batalion podhalańskiego pułku. Pozostali dołączyli do placówki ppor. Wiktora Lacha „Wilka”. Jesienią 1944 r. działali w oddziale odnotowywanym przez historyków jako „Wilk 2”. Współcześnie na miejscu wysadzonej altany znajduje się krzyż partyzancki ustawiony przez kombatantów ze Szczyrzyca w 1989 r. Na metalowej tabliczce mylnie zapisano, że w tym miejscu stacjonował OP AK „Wilk 2” – w rzeczywistości chodziło o OP AK „Topór” [s. 21-23].

Nasłuch stacji radiowych przez partyzantów OP AK „Topór” przed altaną na Cietniu. Sierpień-wrzesień 1944 r. Fot. ze zbiorów J. Krzewickiego [z: Szlak Armii Krajowej na Ziemi Limanowskiej, red. P. Bukowiec, Limanowa 2020, s. 22].