Paul R. Magocsi, Pod osłoną gór. Dzieje Rusi Karpackiej i Karpatorusinów, tł. M. Król, Rzeszów 2022, ss. 540.
Trudno nie przyznać, że fenomen karpackich Rusinów / Ukraińców lub jak kto woli Karpatorusinów opcji prorusińskiej (prorosyjskiej) / proukraińskiej – kształtowany przez stulecia niejako w cieniu dolin środkowych Karpat – dotarł do ściany intelektualnej niemożności. Cóż bowiem z tego, że stworzono teoretyczne podwaliny istnienia czwartego – obok Ukraińców / Rusinów, Białorusinów i Rosjan – wschodniosłowiańskiego narodu? Cóż z tego, że próbuje się wyznaczyć wirtualne granice obszaru zamieszkałego przez rdzennych mieszkańców karpackich dolin (za wyjątkiem oczywiście byłej Jugosławii i przesiedlonych na tzw. ziemie zachodnie polskich Łemków)? Przyznajmy od razu, że ze wszech miar dyskusyjne, bo owe granice nie obejmują mieszkańców dolin po północnej stronie głównego karpackiego grzbietu na terenie obecnej Ukrainy. Cóż z tego, że ze skodyfikowanym własnym językiem opartym na dialektach mówionych, ale jednak bez szans na zaistnienie własnego państwa lub chociażby fragmentu autonomicznego regionu w ramach już funkcjonujących państw (patrz casus tzw. ukraińskiego Zakarpacia / dawnej czechosłowackiej Podkarpackiej Rusi) w jakiejkolwiek historycznej perspektywie.
Zatem jaki cel przyświeca Autorowi wydanej właśnie w języku polskim monografii Rusi Karpackiej i Karpatorusinów? Otóż cel wydawania swojej monografii w kolejnych – po angielskim – językach (czeskim, słowackim, polskim, ukraińskim, wreszcie rusińskim, rosyjskim, węgierskim, rumuńskim, chorwackim i rusińskim z Wojwodiny) jawi się w sposób jasny i oczywisty. Z całym prawdopodobieństwem chodzi o wyegzekwowanie przyznanych Karpatorusinom praw mniejszości narodowej – we wszystkich państwach, w których obecnie mieszkają i w których je mają lub jeszcze ich nie posiadają – w tym prawa do używania własnego języka w szkole, jak również do obecności tego języka w prasie, radiu, telewizji i pozostałych mediach. Paradoksalnie, wybuch wojny rosyjsko-ukraińskiej i idące za tym przyspieszone starania o akcesję Ukrainy do struktur Unii Europejskiej mogą sprawić, że działania związane z uzyskaniem autonomii ukraińskiego Zakarpacia – rozumianego szerzej niż wyłączny obszar wyimaginowanej Rusi Karpackiej – nabiorą realnych kształtów. Wcale nie na marginesie należy dodać, że Magocsiemu chodzi tutaj wyłącznie o autonomię w ramach państwa ukraińskiego, nie zaś o secesję terytorialną (np. nie daj Boże z pomocą rosyjską), jak to możemy zaobserwować w Naddniestrzu, Abchazji, Południowej Osetii, na Krymie czy w przypadku obecnie trwającej wojny rosyjsko-ukraińskiej i próby secesji obszaru nazywanego przez rosyjskich agresorów Noworosją. Wystarczy przecież, żeby jakaś dowolna opcja polityczna czy liczniejsza partia o nieco większym znaczeniu niż pozostałe bloki polityczne UE, postawiła sprawę karpatorusińską jako warunek owego unijnego członkostwa. Najpierw jednak Unia musi odkryć istnienie owego czwartego wschodniosłowiańskiego narodu, czyli Karpatorusinów właśnie.
W dotychczasowej publicystyce, w zależności od narodowości czy opcji politycznej danego autora, stosowano różną terminologię, która została ujednolicona przez prof. Magocsiego i Jego współpracowników. Przytoczmy najważniejsze określenia: Carpatho-Ruthenians (Karpatorusini), Ugro-Ruthenians (Ugrorusini, Rusini Węgierscy), Carpatho-Ukrainians (Karpatoukraińcy, Ukraińcy Karpaccy), Carpatho-Russians (Karpatorosjanie), Ruthenians, Ruthenes, Rusyns (Rusini, Rusnacy). Ma to swoje odbicie w cytowanych źródłach. Większość różnorakich opcji nazewniczych została potraktowana w monografii jako synonimy i zamieniona w polskim tłumaczeniu na jedynie słuszne i ahistorycznie karpatorusińskie nazwy, podczas gdy w oryginalnych tekstach nierzadko dotyczą one terminów określanych w przeszłości jako ruskie, rosyjskie, ukraińskie czy nawet ugrorusińskie.
Zwróćmy teraz uwagę na kilka szczególnych przypadków. Otóż do początku XX w. wielu Białorusinów i późniejszych Ukraińców powszechnie używało do określenia samych siebie właśnie terminu Rusin. Odmiana nazwy Rusin w formie Rusnak do dzisiaj jest używana przez Karpatorusinów mieszkających na terenie dzisiejszej Chorwacji w Syrmii oraz Serbii w Baczce, a sporadycznie na obecnym obszarze Słowacji i Polski. Natomiast od początku XX w. upowszechnił się wśród Rusinów / Rusnaków żyjących na północ od głównego grzbietu Karpat etnonim Łemkowie. Spopularyzowany został jako konstrukt etnograficzny, niejako równolegle do określenia Bojkowie i Hucułowie, dla grup etnograficznych zamieszkujących położone dalej na wschód doliny północnych Karpat. Zapewne z tego powodu w rozdziale 28. o postkomunistycznej Łemkowszczyźnie Autor prawie wcale nie używa określenia Karpatorusini, pozostając przy Łemkach lub Rusinach.
Tutaj napotykamy niejaką wątpliwość i niejednoznaczność w koncepcji prof. Magocsiego, którą on tłumaczy jako kwestię czysto ideologiczną. Przytacza bowiem trójdzielny schemat Łemkowie – Bojkowie – Hucułowie, jako charakterystyczny dla politycznej ideologii orientacji prorosyjskiej i jednocześnie… proukraińskiej. Mianowicie schemat ten ma być stosowany do Słowian wschodnich żyjących po obu stronach grzbietu Karpat, co znowuż ma dowodzić, że lansowani przez Magocsiego Karpatorusini są „przedłużeniem narodowości rosyjskiej lub ukraińskiej. Innymi słowy, według owych ideologów (są wśród nich zarówno działacze społeczni, jak i uczeni) nie istnieje «narodowość rusińska», a jedynie Łemkowie, Bojkowie i Huculi, będący etnicznymi grupami Rosjan lub Ukraińców” (s. 18).
Dlaczego prof. Magocsi nie zaliczył wszystkich Bojków i Hucułów, mieszkających jako się rzekło po obu stronach grzbietu karpackiego, do Karpatorusinów? Na każdej mapie zawartej w recenzowanej monografii teoretyczna i niepaństwowa Ruś Karpacka nie obejmuje terenów zamieszkałych przez Bojków i Hucułów, ale – uwaga! – jedynie tych żyjących po… północnej stronie karpackiego grzbietu głównego. Tłumaczy to tym, że Karpatorusini żyjący na południowych zboczach karpackich dolin „nigdy nie nazywali samych siebie Łemkami czy Bojkami”, a Hucułami jedynie w 17 wsiach, „co stanowi zaledwie 3% wszystkich wsi historycznej Rusi Karpackiej” (s. 18). A na pewne curiosum zakrawa fakt, iż według prof. Magocsiego nazwa «Hucuł» „zmieniła znaczenie, które stało się szersze i bardziej niejednoznaczne. Zwłaszcza na dzisiejszej Ukrainie jest to rodzaj pieszczotliwego” – tak w tłumaczeniu Marka Króla – „określenia wszystkich mieszkańców obwodu zakarpackiego. Patrzy się na nich z nostalgią jako na pierwotnych mieszkańców gór, którzy rzekomo ucieleśniają najlepsze właściwości tradycyjnej kultury ukraińskiej” (s. 18). Trudno nie odnieść tutaj wrażenie, iż nie jest to ze wszech miar przekonująca argumentacja prof. Magocsiego. Bo jak nie zadać sobie teraz pytania w rodzaju: a jak się patrzy na pierwotnych mieszkańców gór i jaką tradycyjną kulturę ucieleśniają Hucułowie, zamieszkujący np. doliny górnej Cisy na ukraińskim Zakarpaciu czy mieszkańcy doliny Ruskowej w rumuńskim Marmaroszu (zaliczonymi przecież przez Autora do Rusi Karpackiej, zob. np. mapa nr 1 na s. 20)?
Dodajmy jeszcze, że przy wyznaczaniu granic Rusi Karpackiej Magocsi dość dowolnie i wybiórczo zastosował różniące się między sobą kryteria podziału. Dla trzech czwartych długości zastosował kryterium kulturowe, a dla pozostałego odcinka – geograficzne. Najpierw jest to linia podziału między ludnością wschodniosłowiańską a rumuńską i ugrofińską na południu, a na północy – ludnością zachodniosłowiańską. Jak słusznie zauważa prof. Tomasz Stryjek: „Odnośnie do pozostałej, około jednej czwartej jej granic, położonych na północnym wschodzie, Autor przyjął nie zasadę różnic etnicznych (język ukraiński i język Rusinów wykazują duże podobieństwa i są zaliczane do grupy języków wschodniosłowiańskich) i wyznaniowych (tutejsza ludność, tak jak ludność Ukrainy, jest wyznania prawosławnego lub greckokatolickiego), lecz wododziału między zlewiskami Dniestru i Dunaju biegnącego głównym grzbietem gór od Przełęczy Użockiej po źródła najbardziej wschodnich dopływów górnej Cisy”.
Idąc dalej za sugestiami prof. Stryjka, może lepiej by było dla przyszłych badaczy-komparatystów – mimo niejakiego upowszechnienia map prof. Magocsiego w pracach polskich autorów, m.in. Marka Koprowskiego czy Stanisław Krycińskiego – nieco zmienić granice wyimaginowanej Rusi Karpackiej. Zaliczyć do niej stricte górskie rejony po północnej stronie głównego grzbietu karpackiego, a mianowicie tę część Bieszczadów Wschodnich, która w polskiej nomenklaturze krajoznawczej jest nazywana tradycyjnie Beskidami Skolskimi, oczywiście północną część Gorganów z najwyższym szczytem Sywulą, no i Czarnohorę z Howerlą, tudzież Beskidy Pokuckie oraz Góry Hryniawskie i Czywczyńskie (Marmaroskie). A na południu – cofnąć granice Rusi Karpackiej poza linię nazywaną przez prof. Magocsiego „linią winogrona-pomidory” (s. 24 i mapa nr 2 na s. 22), czyli wyjść znad środkowej Cisy na obecnym ukraińskim Zakarpaciu na mniej sprzyjające uprawie roli tereny górnych części dolin karpackich, w których autochtoniczna ludność rusińska – podobnie jak to miało miejsce na obecnym pograniczu polsko-słowackim – zachowała swoje najbardziej istotne odrębności kulturowe (zob. załączona mapka). Już zupełnie na marginesie, wspierając i podtrzymując ową autorską definicję linii winogron i pomidorów (wg Magocsiego – s. 24 – oddzielającą od siebie „przemoc / tolerancję” czy „przypadki skrajności / tworzenie relacji”), zaproponujmy bardziej swojsko dla naszego ucha brzmiącą „linię ziemniaków i winogron”, czy nawet – ale to już absolutnie żartobliwie – „samogonu i wina”.
Reasumując, Karpatorusini to zatem wschodni Słowianie, „którzy w odniesieniu do samych siebie używają określenia Rusnacy / Rusini prowadzącego od słowa «Ruś»” (s. 19). Stąd już niedaleko do historycznie brakującej nazwy własnej ojczystej ziemi Karpatorusinów, mianowicie Rusi Karpackiej – chyba nigdy do czasu kodyfikacji zespołu Magocsiego nie użytej w sensie tak niezwykle konkretnym – która „wskazuje zarówno na położenie geograficzne (Karpaty i Pogórze Karpackie), jak i na pokrewieństwo etniczne większości mieszkańców tego obszaru” (s. 19). Dodajmy „większości” wybranej według subiektywnych kryteriów Autora monografii, bowiem Magocsi przyjął jako terytorium Rusi Karpackiej obszar, na którym Rusini Karpaccy stanowili przynajmniej połowę ludności według spisów z lat 1900, 1910 i 1921, przy czym pierwsze dwa spisy obejmują wyłącznie Królestwo Węgier. Próżno szukać danych z Galicji, ale jest to zupełnie zrozumiałe w świetle arbitralnego uznania za granicę Rusi Karpackiej głównego grzbietu Karpat. Co prawda na Łemkowszczyźnie nie stanowiło by to żadnego problemu, ale już dalej na wschód deklarowany język ruski nie dawał przecież możliwości rozróżnienia między Rusinami zamieszkującymi Karpaty, a Ukraińcami z terenów położonych dalej na północ. Przyjmując obecnie za główne kryterium samookreślenie się mieszkańców tak wyznaczonej terytorialnie Rusi Karpackiej (pod względem narodowości i języka), to okazuje się jednakże, że stanowią oni niespełna 3% wszystkich żyjących tam osób (wg danych za lata 2001-2002, s. 472).
* * *
Pozwolicie, Drodzy Czytelnicy, przedstawić na koniec kilka zdań natury osobistej. Od razu zaznaczam, że nie mam jakichkolwiek łemkowskich korzeni, ani też nie jestem związany z tym obszarem w żaden inny sposób, oprócz przemożnej chęci poznania Karpat w całym ich różnorakim aspekcie. Z rozgorzałym na Łemkowszczyźnie, na początku lat 90. XX w., sporem między Łemkami opcji prorusińskiej („łem-łemkowskiej”, jak to niezbyt zręcznie określił Tadeusz A. Olszański) i proukraińskiej zetknąłem się podczas prowadzonych przez Beskid Niski obozów wędrownych. Po raz pierwszy pojawiłem się na tym terenie w czasach tzw. schyłkowego PRL-u podczas wycieczek z kołem przewodnickim, a w 1988 r. na dłużej, tuż po pozytywnie zaliczonych egzaminach na uprawnienia przodownika turystyki górskiej PTTK. Do kapitalnego kontaktu z zaskakującą „egzotyką” Beskidu Niskiego doszło w czasie przejścia z namiotem od Krynicy aż po Halicz i Rozsypaniec w Bieszczadach. Z zapisów w prowadzonym dzienniku, z odręcznie rysowaną mapką i pamiątkowymi pieczątkami, wynika, że już wtedy ogromne wrażenie zrobił na mnie krajobraz z zachowanymi gdzieniegdzie cerkwiami i cmentarzami wojennymi, jak również rozmowy z napotkanymi po drodze mieszkańcami. No i gwałtowna potrzeba poszerzenia moich informacji nt. opustoszałej krainy Łemków. Wtedy właśnie po raz pierwszy zetknąłem się z nazwiskiem naszego Autora. W 1988 r. wyszedł 53. tom „Wierchów”, rocznika PTTK poświęconego górom, a w nim materiały za rok 1984. Na s. 344-345 znalazłem krótkie omówienie wydanej drukiem w 1978 r. pracy doktorskiej Paula R. Magocsiego, pn. The Shaping of a National Identity. Subcarpathians Rus’ 1848-1948, autorstwa Paula J. Besta, którego przodkowie pochodzili właśnie z Łemkowszczyzny. Oto krótki cytat z tej recenzji: „Mimo niekonsekwencji między tytułem a wnioskami wynikłymi z przedstawionych badań (autor pisze o kształtowaniu się tożsamości narodowej narodowości, której istnienia – w sensie socjologicznym i politycznym – nie dowiódł) omawiana praca ze względu na bardzo obszerny i rzetelny aparat źródłowy posiada niebagatelną wartość”.
Do dwóch kolejnych obozów wędrownych w Beskidzie Niskim – w latach 1991 i 1992, wcześniej bowiem należało przejść od Beskidu Śląskiego, przez Tatry, po Beskid Sądecki i zdać regularne, tzw. państwowe egzaminy przewodnickie – przygotowałem się już bardziej skrupulatnie. M.in. kierując swoje kroki do niewielkiej księgarni mieszczącej się w Krakowie, pod siedzibą Komisji Turystyki Górskiej Zarządu Głównego PTTK (gdzie zdawałem egzamin przodownicki) i jednocześnie redakcji „Wierchów”, przy Placu Wiosny Ludów 8. Urzędujący za kontuarem Kolega ze Studenckiego Koła Przewodników Górskich, Kazimierz Stagrowski, zwrócił moją uwagę na wydawany przez studenckie środowisko przewodnickie z Warszawy informator krajoznawczy zatytułowany „Magury”. Za jedyne 11 tysięcy ówczesnych złotych stałem się posiadaczem numeru wydanego za rok 1990, w nim zaś przeczytałem materiał Tadeusza A. Olszańskiego pt. Drogi tożsamości Łemków, w którym przebijał negatywny stosunek do tzw. „separatyzmu łemkowskiego”. Zapoznałem się również z emocjonalną odpowiedzią, tym razem autentycznego Łemka, Piotra Trochanowskiego, pt. Wokół Tadeusza Andrzeja Olszańskiego i jego (?) spraw. Nie miejsce, żeby streszczać tutaj te dwa artykuły, niemniej następne „Magury” 1991 (w inflacyjnej cenie 29 tysięcy złotych) – wydawane przez starającą się o obiektywizm redakcję z niedawno powstałego Towarzystwo Karpackiego (które następnie w niedługim czasie zrezygnowało ze współwydawania „Magur” na rzecz almanachu karpackiego „Płaj”) – przyniosły cały blok materiałów dotyczących sporu o tożsamość narodową Łemków, czy szerzej Rusinów Karpackich. Tam, właściwie po raz pierwszy, zapoznałem się z koncepcją Rusinów Karpackich jako odrębnego narodu, zaprezentowaną przez Paula R. Magocsiego, jak również z koncepcją z gruntu odmienną, reprezentowaną przez Mykołę Muszynkę, który określał tę pierwszą mianem „politycznego rusinizmu”.
Obóz wędrowny, latem 1992 roku, zaplanowałem na trasie od Krynicy do Komańczy tak, żeby spędzić trzy dni – 24-26 lipca 1992 r. – w Żdyni, na jubileuszowej X Watrze, Święcie Kultury Łemków. Była to równocześnie 45. rocznica niechlubnej akcji „Wisła”, podczas której nastąpiło trzecie – po wywózkach na przymusowe roboty do Niemiec w czasie II wojny światowej i przesiedleniu na Ukrainę w latach 1944-46 – wysiedlenie ludności łemkowskiej w trybie przymusu administracyjnego na tzw. ziemie zachodnie i północne w roku 1947. Bez problemu rozbiliśmy nasze namioty, pośród niezwykłego tłumu podobnych nam młodych ludzi, na sąsiadującej z amfiteatralną sceną łące. W owym roku goszczono kilka zespołów z Ukrainy, która rok wcześniej ogłosiła niepodległość, a pierwszym na świecie krajem uznającym ją na arenie międzynarodowej była Polska. Rozstawiono szereg straganów, na których zakupiliśmy sobie wyjątkowo przydatny podczas wędrówki łemkowski dziegieć na grzybicę stóp i typowe ukraińskie soroczki. Poprzebierani w owe koszule zanurzyliśmy się w świat kultury łemkowskiej, który – jak przekonywaliśmy się z każdym krokiem – jednak zupełnie nie zaginął. W pewnym momencie uśmiechnięta kobieta zapytała nas: Zwidky wy, chłopci? Jesteśmy Polakami – odpowiedziałem, odwzajemniając uśmiech. Ten jednak zgasł momentalnie na twarzy nieznajomej i odwróciła się, szybko odchodząc bez słowa.
* * *
Korzystałem z: P. J. Best, Badania nad Łemkowszczyzną w USA i Kanadzie, [w:] Odkrywcy i budziciele Łemkowszczyzny. Materiały konferencyjne, red. L. Puchała, A. Strzelecka, Sanok 2007, s. 74-77; tenże, Paul Robert Magocsi, Kształtowanie się tożsamości narodowej. Ruś Zakarpacka 1848-1949, „Wierchy” 1984, t. 53, s. 344-345 [wyd. 1988]; D. Dyląg, M. Kuś, P. Sadowski, S. Springer, Przewodnik po ścieżce przyrodniczo-historycznej Olchowiec, Dukla 2017; M. A. Koprowski, Łemkowie. Losy zaginionego narodu, Zakrzewo 2016; S. Kryciński, Łemkowszczyzna. Czas wojny i pokoju, Rzeszów 2018; P. R. Magocsi, Naród znikąd. Ilustrowana historia Rusinów Karpackich, Użhorod 2014; tenże, Rusini Karpaccy – lud nowy czy odrodzony?, „Magury” 1991, s. 52-73; tenże, With Their Backs to the Mountains. A History of Carpathian Rus’ and Carpatho-Rusyns, Budapest-New York 2015; M. Muszynka, Polityczny rusinizm w praktyce, „Magury” 1991, s. 74-86; T. A. Olszański, Drogi tożsamości Łemków, „Magury” 1990, s. 36-50; tenże, Wokół łemkowskich Watr i spraw, „Magury” 1989, s. 74-94; R. Reinfuss, Etnograficzne granice Łemkowszczyzny, „Ziemia” 1936, nr 10-11, s. 240-254; T. Stryjek, First Nation Europy Środkowej? Historia i współczesność Rusi Karpackiej w ujęciu Paula Roberta Magocsiego, „Kwartalnik Historyczny” 2017, nr 4 (74), s. 773-804; P. Trochanowski, Wokół Tadeusza Andrzeja Olszańskiego i jego (?) spraw, „Magury” 1990, s. 149-162; P. Żurawski vel Grajewski, Problematyka badań nad Rusinami Karpackimi w związku z ostatnimi publikacjami Paula R. Magocsiego, „Kwartalnik Historyczny” 1997, nr 1 (54), s. 72-85.