Jesienią 1985 r. odkryto tajemnicę leśnej mogiły pod Ludźmierzem. Okazało się, że zakopano w lesie rozstrzelane przez Niemców w tym miejscu m.in. dwie więźniarki okrytego złą sławą aresztu w siedzibie zakopiańskiego gestapo, znajdującego się w istniejącej do dzisiaj willi o niezmienionej od wybuchu wojny nazwie – Palace. Podjęte przez prokuraturę śledztwo zdołało ustalić, że chodziło o dwie kobiety z Tokarni “aresztowane (…) pod zarzutem udzielania pomocy Żydom”. Chodziło o Katarzynę Filipkową i Marię Barglikową. Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich przesłuchała żyjących jeszcze świadków, w tym Stanisława Barglika, syna Stefana i Marii, gdyż to Jego rodzice jako pierwsi dali schronienie rodzinie Samuela Sterlinga, sklepikarza z Krzczonowa, córkom Rozi i Salce, mężowi Rozi i dwom czternastoletnim wnukom. Barglik był sołtysem wsi i ukrywał ich przez kilka tygodni, ale rozeszła się jednak po wsi wieść, że “trzyma u siebie Żydów”. Zdecydował, że musi znaleźć dla szóstki Sterlingów inne miejsce i w lipcu 1943 r. poprosił o pomoc Katarzynę Filipkową, która po wizycie i ponowieniu prośby przez Rozię wyraziła zgodę, chociaż była wdową i mieszkała z siedmiorgiem dzieci. Początkowo ukrywali się w stodole, a następnie Filipkowa przeniosła ich po żniwach na strych swojego domu. W styczniu 1944 r. sołtys został zmuszony przez Niemców do wydania wszystkich ukrywających się na terenie wsi Żydów. Sterlingowie zostali aresztowani i rozstrzelani przez Niemców w Jordanowie. Dwa tygodnie później, 4 lutego 1944 r., aresztowano też sołtysa z żoną i Katarzynę Filipkową, która czekała w pobliżu. Kierował nią jeden impuls – powstrzymać Niemców przed szukaniem Jej w domu, gdzie zostawiła dzieci. W marcu 1944 r. przyszło zawiadomienie o rozstrzelaniu Marii Barglikowej, natomiast Jej mąż został zamordowany przez Niemców w nieznanych okolicznościach. W leśnej mogile spoczęła też trzecia kobieta, Helena Migiel, której matka, Ludwina Miglowa była świadkiem makabrycznej zbrodni niemieckiej w lesie między Nowym Targiem a Ludźmierzem. Wśród trzech kobiet rozpoznała córkę. Mogiła została oznaczona, a po podjęciu przez władze ludowe decyzji o budowie na terenie lasu zakładów obuwniczych, ofiary niemieckiej zbrodni ekshumowano – częściowo na koszt państwa – i pochowano szczątki na nowotarskim cmentarzu. Dopiero w 1985 r. dzieci Filipkowej i Barglików mogły zapalić świeczkę rodzicom. W 1986 r. przy grobie spotkały po raz pierwszy Ludwinę Miglową, która odważyła się towarzyszyć swojej córce w ostatniej drodze, a potem dbała o grób Katarzyny Filipkowej, Marii Barglikowej i Heleny Migiel [za artykułem Anny Zechenter, Jedenaste: przyjmij bliźniego pod swój dach, “Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej” 2009, nr 3, s. 83-88].